Ponieważ nie masz co robić w domu, a nie chcesz tu być gdy ojciec wróci zakładasz buty, na głowę ubierasz kaptur od bluzy, a na ramiona zarzucasz kurtkę po czym wychodzisz. Gdzie idziesz? Oczywiście do parku. Ostatnimi czasy uwielbiasz tam przebywać Po 5 minutach jesteś u celu. Znajdujesz swoją ulubioną ławkę, czyli tą pod wielką wierzbą płaczącą z dala od innych. Siadasz na niej, prostujesz nogi w kolanach wyciągając je, a ręce wbijasz w kieszenie kurtki. Obserwujesz ludzi przechodzących alejkami. Pewne starsze małżeństwo właśnie usiadło i rzuca chleb gołębiom. Jakaś zakochana para idzie trzymając się za ręce. Dzieci biegają i rzucają się śnieżkami... Wszyscy są szczęśliwi. Tak cholernie szczęśliwi.
Tylko nie ty... Jakoś nigdy nie miałaś łatwo. Zawsze pod górkę. Zawsze. Pieprzona niesprawiedliwość, można by rzec. W pewnym momencie obrywasz z tyłu śnieżką w ramie. Odwracasz się i widzisz przestraszoną dziewczynkę wyglądającą na około 6 lat. Domyślasz się, że to ona rzuciła w ciebie tą śnieżną kulką. Strzepujesz resztki śniegu z rękawa.
- Przepraszam panią bardzo. Nie chciałam w panią rzucić - mówi cichutko grzebiąc czubkiem buta w śniegu. Uśmiechasz się.
- Nic się nie stało - dziewczynka podnosi na ciebie wzrok - Sama tu jesteś? Podejdź - polecasz jej. Niepewnie stawia kilka kroków i znajduje się przy tobie.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jak masz na imię?
- Laura - odpowiada - A ty? - pyta nieśmiało patrząc na ciebie.
- Ja jestem Anastazja. Chcesz się ze mną porzucać śnieżkami?
Waha się chwilę, a potem w jej oczach pojawiają się wesołe ogniki, a na ustach wykwita szeroki uśmiech.
- Wygram - oświadcza szczerząc się i schyla się by zebrać śnieg.
- Jeszcze zobaczymy - podchwytujesz i wstajesz z ławki także formujesz ze śniegu kulkę i rzucasz nią w dziewczynkę. Ona śmieje się głośno i po chwili zaczynacie wojnę.
Dobre pół godziny naparzacie się tymi śnieżkami jak nie dłużej, ale kto wam zabroni? Po zabawie siadacie na ławce zmęczone bieganiem. Robi się już coraz ciemniej.
- Nie będzie cie ktoś szukał? Mama? Tata? - pytasz.
- Ja nie mam mamy ani taty - odpowiada patrząc w dal - Nie żyją. Mieszkam w domu dziecka - mówi, a ty nie masz pojęcia jak na to zareagować. - Ciocia Eva mówi, że poszli do nieba. Pan Bóg ich tam potrzebował, ale cały czas na mnie patrzą i się mną opiekują - stwierdza pewnie i uśmiecha się do ciebie do delikatnie odwzajemniasz.
- Ta ciocia Eva to bardzo mądra kobieta.
- Tak. Najmądrzejsza i najfajniejsza. Pewnie będzie się na mnie złościć gdy się dowie, że sama wyszłam - spuszcza wzrok.
- A wyszłaś sama? - pytasz z niedowierzaniem.
- Tak - potwierdza.
- To może odprowadzę cię, a co jakiś czas będę cię odwiedzać? Co ty na to, hmm? - uśmiechasz się. Nie chcesz ot tak po prostu zapomnieć o tej miłej i bystrej szatynce.
- Ale często - podkreśla - patrząc na ciebie ślicznymi, wyraźnymi, niebieskimi oczami.
- Najczęściej jak tylko będę mogła - obiecujesz, a ona ukazuje w uśmiechu rządek bielusieńkich ząbków.
Brawo Anastazjo, czyli jednak umiesz czerpać radość z życia
----
Witam na jedyneczce :) Jak Wam się podoba?
Kolejny za tydzień. I tak, te rozdziały specjalnie mają być takie krótkie. Taki był zamysł :)
Pozdrawiam ;**
Tylko nie ty... Jakoś nigdy nie miałaś łatwo. Zawsze pod górkę. Zawsze. Pieprzona niesprawiedliwość, można by rzec. W pewnym momencie obrywasz z tyłu śnieżką w ramie. Odwracasz się i widzisz przestraszoną dziewczynkę wyglądającą na około 6 lat. Domyślasz się, że to ona rzuciła w ciebie tą śnieżną kulką. Strzepujesz resztki śniegu z rękawa.
- Przepraszam panią bardzo. Nie chciałam w panią rzucić - mówi cichutko grzebiąc czubkiem buta w śniegu. Uśmiechasz się.
- Nic się nie stało - dziewczynka podnosi na ciebie wzrok - Sama tu jesteś? Podejdź - polecasz jej. Niepewnie stawia kilka kroków i znajduje się przy tobie.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jak masz na imię?
- Laura - odpowiada - A ty? - pyta nieśmiało patrząc na ciebie.
- Ja jestem Anastazja. Chcesz się ze mną porzucać śnieżkami?
Waha się chwilę, a potem w jej oczach pojawiają się wesołe ogniki, a na ustach wykwita szeroki uśmiech.
- Wygram - oświadcza szczerząc się i schyla się by zebrać śnieg.
- Jeszcze zobaczymy - podchwytujesz i wstajesz z ławki także formujesz ze śniegu kulkę i rzucasz nią w dziewczynkę. Ona śmieje się głośno i po chwili zaczynacie wojnę.
Dobre pół godziny naparzacie się tymi śnieżkami jak nie dłużej, ale kto wam zabroni? Po zabawie siadacie na ławce zmęczone bieganiem. Robi się już coraz ciemniej.
- Nie będzie cie ktoś szukał? Mama? Tata? - pytasz.
- Ja nie mam mamy ani taty - odpowiada patrząc w dal - Nie żyją. Mieszkam w domu dziecka - mówi, a ty nie masz pojęcia jak na to zareagować. - Ciocia Eva mówi, że poszli do nieba. Pan Bóg ich tam potrzebował, ale cały czas na mnie patrzą i się mną opiekują - stwierdza pewnie i uśmiecha się do ciebie do delikatnie odwzajemniasz.
- Ta ciocia Eva to bardzo mądra kobieta.
- Tak. Najmądrzejsza i najfajniejsza. Pewnie będzie się na mnie złościć gdy się dowie, że sama wyszłam - spuszcza wzrok.
- A wyszłaś sama? - pytasz z niedowierzaniem.
- Tak - potwierdza.
- To może odprowadzę cię, a co jakiś czas będę cię odwiedzać? Co ty na to, hmm? - uśmiechasz się. Nie chcesz ot tak po prostu zapomnieć o tej miłej i bystrej szatynce.
- Ale często - podkreśla - patrząc na ciebie ślicznymi, wyraźnymi, niebieskimi oczami.
- Najczęściej jak tylko będę mogła - obiecujesz, a ona ukazuje w uśmiechu rządek bielusieńkich ząbków.
Brawo Anastazjo, czyli jednak umiesz czerpać radość z życia
----
Witam na jedyneczce :) Jak Wam się podoba?
Kolejny za tydzień. I tak, te rozdziały specjalnie mają być takie krótkie. Taki był zamysł :)
Pozdrawiam ;**
Bardzo nam się podoba! :) Fajnie że główna bohaterka zaznała nową znajomość i to z bardzo sympatyczną dziewczynka. Pozdrawiam i przepraszam za taki beznadziejny komentarz ale nauka wzywa :(
OdpowiedzUsuńGenialny *-*
OdpowiedzUsuńSłów mi zabrakło, a mi nigdy ich nie braknie!
Po prostu.. aww *-*
Kocham cię, dziewczyno i chcę nexta! <3
Weny :*
Rewelka ;D
OdpowiedzUsuńJejku, widać, że Anastazja ma podejście do małej ;) Super, że postanowiła widywać się z dziewczynką, bo przynajmniej w ten sposób Jej pomoże wnosząc trochę szczęścia do Jej życia ^^
Świetny ten blog i na pewno tu zostaję ;D
Pozdrawiam ;**
Świetny! :D
OdpowiedzUsuńZostaję tu do końca. :3
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Podobnie jak Anastazja od razu polubiłam tą małą :D Też bym chciała porzucać się śnieżkami...ja chcę święta :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na rozdział 7 http://malzenska-loteria.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam :*
Świetny pomysł na bloga, mam nadzieję, że będziesz mnie informować, hmmmm? ;) Laura jest bardzo fajnym dzieckiem, od razu ją polubiłam (moja subiektywna opinia) :D dawaj szybko kolejny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń