Nie widzisz się z Anastazją przez cały tydzień. Ty musiałeś wyjechać na konkurs, a ona kurowała się w domu.
Wreszcie po ponad tygodniowej nieobecności pojawiasz się w Domu Dziecka. Gdy wchodzisz do sali maluchy od razu otaczają cię ciasnym kółeczkiem.
- Przyjdzie dzisiaj Anastazja? - to pytanie powtarza się cały czas lecz musisz ich rozczarować. Nie masz pojęcia czy blondynka się pojawi. Zajmujecie się zabawą, a gdy jesteście w trakcie grania w chowanego wszystkie małolaty zrywają się ze swoich kryjówek, a ty zdezorientowany podążasz za nimi wzrokiem. Wszyscy witają się z Anastazją. Dziewczyna podchodzi również do ciebie.
- Widzę, że już w pełni zdrowa i moje kanapki pomogły - żartujesz.
- Bez twoich kanapek bym nie przeżyła - również się śmieje i widać że jest w wyśmienitym humorze.
- Wiadomo - potwierdzasz i patrzysz w jej oczy, o których nie możesz oderwać wzroku. Zastygacie chwile w bezruchu nie mogąc przerwać transu lecz dzieciaki stwierdzają, że znudziło im się już czekanie i "wykorzystaliście już swój czas na przywitania" więc ciągną was, abyście usiedli na dywanie i każdy ma zaproponować jakąś zabawę, a potem zagłosujecie co będziecie robić. W końcu pada na "ile kroków do domu". "Matką" ma być Ana. Ty wraz z dzieciakami stajesz na jednym końcu sali, a ona na drugim.
Bawicie się już 10 minut i ty póki co wygrywasz. Chyba traktujesz tą zabawę zbyt poważnie.
- Stefan! Powinieneś dać im fory! - śmieje się Anastazja kucając na końcu dywanu.
- Właśnie - jęczą maluchy.
- W życiu - śmiejesz się. Na prawdę zabawa z nimi sprawia ci niewiarygodną frajdę. - No to mamo, ile kroków do domu? - pytasz.
- Niech pomyślę - blondynka przybiera minę myślicielki i udaje, że usilnie się nad tym zastanawia. Dla ciebie to czysta przyjemność patrzeć na nią gdy jest taka radosna. - 5 żabek Stefanku - cmoka w powietrzu, a ty wykonujesz 5 skoków.
- Wygrałem! - krzyczysz uradowany unosząc ręce do góry w geście tryumfu.
- Jeszcze nie przekroczyłeś linii dywanu - wskazuje placem na koniec wykładziny, której faktycznie nie przekroczyłeś całą stopą i wystawia ci język. W tym momencie ktoś wskakuje na twoje plecy i wesoło się śmieję, a ty tracisz równowagę i lecisz do przodu prosto na Anastazję, którą przy okazji przewracasz. Trzymasz ręce nad jej ramionami, czujesz jak ciężar z twoich pleców lub jak kto woli Laura, najwyraźniej znudziła się ta zabawa i zaczyna krzyczeć i biegać po sali wraz z innymi dziećmi.
Ty mimo to nie możesz (czy może nie chcesz?) wstać i cały czas wpatrujesz się w oczy dziewczyny, która również nie odwraca wzroku. Jej rozpuszczone włosy rozłożyły się pięknie na podłodze wokół twarzy tworząc "aureolę". Wydaje ci się, że to trwa wiecznie. Masz nawet ochotę ją pocałować. Powiedzmy sobie szczerze, masz wielką ochotę.
- No weźcie już wstańcie! - krzyknął Jonas, czterolatek. - Co wy sobie nosy oglądacie? - zapytał.
- Właśnie, ymm możesz ze mnie zejść? - ocknęła się Anastazja chrząkając.
- Yyy... tak, tak, jasne - obudziłeś się z wizji pocałunku i zerwałeś wręcz na równe nogi lecz nie zauważasz miśka, o który się potykasz i znów lądujesz na podłodze. Cała sala wybucha śmiechem. Ty również śmiejesz się leżąc na podłodze.
- Lubisz tę podłogę, co? - pyta blondynka podając ci z uśmiechem rękę.
- To chyba ona lubi mnie - odpowiadasz i chwytając jej dłoń wstajesz także się uśmiechając.
- Wyglądało to raczej tak, jakbyś to ty na nią leciał - dźgnęła cię w bok. Zupełnie jej nie poznajesz. Widać u niej jakąś zmianę. Na dobre, a nawet na bardzo dobre. Uśmiecha się, jest bardziej otwarta i rozmowna w porównaniu z dziewczyną, którą poznałeś blisko miesiąc temu. Cieszy cię to.
- Zależy z jakiej perspektywy - ciągniesz droczenie się.
- Z mojej na pewno. - szczerzy się.
Resztę czasu, którego zostało wam już niewiele spędzacie na zabawie z maluchami. Już nie grupowo, a bardziej indywidualnie. Jedni rysują inni bawią się w sklep, jeszcze inni układają puzzle. Później sprzątacie, dzieci idą na kolację, a wy wychodzicie z budynku. Na początku chwilę milczycie.
- Jutro mój kumpel robi małą imprezę - zaczynasz, a ona spogląda na ciebie. - Masz ochotę iść ze mną? - pytasz. Masz nadzieję, że się zgodzi, ale widzisz jak się waha. Analizuje wszytskie "za" i "przeciw".
- Wiesz, w sumie.... czemu nie? - uśmiecha się delikatnie.
- No to świetnie - cieszysz się i w przypływie radości przytulasz ją do siebie unosząc do góry, ale od razu się opanowujesz się i zwalniasz uścisk. - Przepraszam - posyłasz jej przepraszający uśmiech. Widzisz jak się trochę spięła, ale przede wszystkim zdziwiła.
- Nic się nie stało - mówi unosząc kąciki ust ku górze.- O której po mnie wpadniesz? - zatrzymuje się przed bramkę zmienając umiejętnie temat.
- O 19 - uśmiechasz się. - Do jutra Anastazjo.
- Do jutra - powtarza i rusza w kierunku drzwi wejściowych, za którymi po chwili znika. Szczerzysz się sam do siebie jak głupek i idziesz w kierunku swojego mieszkania.
***
Jest tradycyjnie w niedziele również :) Właściwie od tego rozdziału zaczyna się dopiero dziać :)
Myślę, że kolejny dodam w środę,
Pozdrawiam ;**
Jest tradycyjnie w niedziele również :) Właściwie od tego rozdziału zaczyna się dopiero dziać :)
Myślę, że kolejny dodam w środę,
Pozdrawiam ;**
No! I tak ma być!
OdpowiedzUsuńAnastazja wesoła, uśmiechnięta, Stefan też, dzieci zadowolone!
Wszyscy hepi!
TYLKO MI TEGO NIE ZWAL :*
Przecież ja zawsze jestem grzeczna i robię to o co mbie prosicie ;*
UsuńNo wreszcie! Popieram koleżankę z góry :)
OdpowiedzUsuńUu, już się nie mogę doczekać tej imprezy, środo nadchodź jak najszybciej!
Pozdrawiam :**
Znalazłam tego bloga przypadkiem i wiem,że zostanę,bo bardzo,a to bardzo podoba mi się ta historia i sposób w jaki piszesz. Wszystko jest po prostu genialne! ❤
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i weny Życzę.
I jeśli byłaby taka możliwość to informowała byś mnie o nowościach na którymś z moich blogów? Jeśli nie to spokojnie,poradzę sobie i będę tutaj zaglądać tak często,aby niczego nie ominąć.
Ogólnie to Zapraszam również do siebie jeśli masz.ochotę/czas.
Nie-chce-sie-wyleczyc.blogspot.com
Nie-oczekuj-za-wiele.blogspot.com
Buziaki. ;*